Adesanya ponownie znokautowała. Pereira to niedokończona sprawa dla Izraela

adesanya-knocked-out-again-pereira-is-an-unfinished-business-for-jpg

I nie to, że kiedyś uda mu się go rozwiązać

Israel Adesanya (23-2) przegrał pas wagi średniej UFC z Alexem Pereirą (7-1). Wynik trylogii wynosi teraz 3-0 na korzyść Brazylijczyka i jest to całkowita porażka, biorąc pod uwagę, że Adesanya przegrała dwie porażki po tym samym ciosie, a nawet przez nokaut.

Do tej pory nikt inny nie znokautował Izraela. Nawet wielki facet Jan Blachowicz. A Pereira nie wymyślił nawet niczego nowego, by pokonać Kameruńczyka.

Adesanya była uważana za faworyta i nie bez powodu – dobrze boksował. A Pereira po prostu zrobił to, co musiał.

Przed trzecią walką Israel Adesanya był uważany za faworyta średnio od 1,5 do 2,5. Nie druzgocący, ale rozsądny. Tak przynajmniej się wydawało. Kamerun przegrał dwa pierwsze spotkania z Pereirą. Pierwszy jest decyzją sędziów. Dość blisko, być może dyskusyjna, chociaż oto jak wyglądać. Drugi to nokaut. Tam Izrael na pewno już wygrał, a Pereira otrzymał i był bliski wczesnej porażki. A potem przytłoczył przeciwnika technicznego lewym sierpowym.

Mimo to faworyzowanie Adesanyi przed rewanżem jest logiczne. Jest młodszy, wszechstronny, a nawet bardziej doświadczony w MMA. Cokolwiek by powiedzieć, ponad trzy lata mistrzostw w UFC, zwycięstwa nad wszystkimi szczytami i dość pewna dominacja nad nimi. W drugim rogu – tak, jego zwycięzca. Ale dwuletni zawodnik, który szybko został doprowadzony do tytułu, aby zaaranżować głośną walkę i który tak naprawdę nie pokonał nikogo w UFC, chociaż wszystkie zwycięstwa były jasne.

Najciekawsze jest to, że w oktagonie Adesanya zaczął potwierdzać swój status od pierwszej rundy. Spokojnie, metodycznie rozbijał przeciwnika z dystansu, nie pozwalał mu się zbliżyć i spowalniał tempo ataków. Po około minucie Pereira zdał sobie sprawę, że trudno będzie tak się zbliżyć, i zaczął lekko drgać. Niskie kopnięcia przeciwnika były denerwujące, bezpośrednie ciosy powodowały dyskomfort. Nie wydaje się to straszne, ale nie da się nadążyć za tempem.

Getty Images/Global Images Ukraina

Finałowa runda jest świetna. Dosłownie na kilka sekund przed końcem Izrael oszukał przeciwnika i rzucił mu prosto w ramię – dokładnie w ucho. Prowadził Brazylijczyk, a dodatkowo przejął również lewy hak. Najlepsza runda od mistrza.

W drugim Pereira zaczął działać aktywniej. Więcej dźgnięcia, więcej presji. Adesanya nie próbowała jakoś dostać się do walki, więc w atakach pozycyjnych Alex, mając dominację w aktywności, wyglądał lepiej. Był dokładniejszy i po prostu stale był na przeciwniku.

Brazylijczyk dostał świetne dźgnięcie i ciągle próbował bić lewym sierpowym. Pierwszy zadziałał, drugi nie. Wydawało się, że Izrael trochę flirtuje z tak niebezpiecznym przeciwnikiem na dogodnym dla niego dystansie, ale póki to działało, nie było narzekań.

W trzeciej rundzie nagle rozpoczęła się walka. Dosłowne, nie pozycyjne. Pereira postanowił podejść bliżej, nastąpił klincz. Kilka ruchów – rywale już na parkiecie.

Nie było sensu wątpić w umiejętności Izraela. Dobrze broni się na ziemi. Ataki też są dobre, choć oczywiście trudno to zmierzyć na Pereirze. Alex jakoś się bronił, ale miał dość ze wszystkich stron. Izrael próbował pokonać przeciwnika, ale mu się nie udało. Nic dziwnego, skoro odpowiednik jest tak świetny.

Nawiasem mówiąc, to bardzo ważny czynnik. Brazylijczyk był znacznie większy od przeciwnika, który zwykle jest co najmniej tak duży jak przeciwnik. I to nie jest pompowana masa Paolo Costy. Są to suche mięśnie, które ze wszystkich stron generują niebezpieczne ciosy. Poza tym walka z takim gigantem nie jest łatwa, więc nie wyszło, aby chwycić się duszeniem, ale całkiem możliwe jest wygranie rundy.

Jak czwarty. Mistrz nie był mocny, ale i tak lepszy. Dokładniej, znowu szybciej. Prawie dostałem haka, prawie zostałem złapany, gdy nie dostałem go niskim kopnięciem i musiałem uciec dosłownie salto.

Piąty wydawał się decydujący, ale niełatwy dla Brazylijczyka. Tylko masa i wiele ciosów. Ale on po prostu poszedł do przodu trochę bardziej aktywnie, zaczął uderzać trochę więcej i uzyskał wynik. Pereira nie zmienił swojego planu, po prostu nie był na tyle zmęczony, by zwolnić. Nawet walka go nie zmęczyła. Systematycznie podchodził do przeciwnika, ściskał go w pobliżu klatki, znów zaczął się bronić wyłącznie ciałem, za które otrzymał – nokaut lewą stroną. Udokumentowane – nokaut techniczny.

Getty Images/Global Images Ukraina

„Przepraszam, że tym razem gadam o śmieciach po mojej stronie, ale musiałem wejść do głowy tego gościa, żeby dostać tę walkę.

Walka była ciężka, ale na treningach toczyłem ciężkie walki. Byłem na to gotowy. Każdy, kto powiedział, że mam małe doświadczenie, że nie jestem jeszcze godzien walki o mistrzostwo, spójrz, co zrobiłem.

Przeszedłem pięć rund bez żadnych problemów. Daj mi kolejnego przeciwnika – powiedział Pereira po zwycięstwie.

Co dalej?

Dla Alexa – cokolwiek i każdego. W rzeczywistości Adesanya jest pierwszym czołowym UFC, z którym się zmierzył. Strickland wciąż nie spełnia oczekiwań. Przeciwników jest wystarczająco i wszyscy będą się dobrze bawić, ponieważ Pereira wciąż jest fajna. Whittaker, Costa, ktokolwiek. To wszystko są ekscytujące walki.

Izrael musi wrócić. Prawdopodobieństwo ich zemsty jest teraz niskie. Być może bardzo nieprzyjemnie jest tak przegrywać – kiedy wygrywasz, ale to leci. Jednak wszyscy wiedzieliśmy o tym boku, a Adesanya wiedziała o tym najlepiej. I znowu zaspałem.

Kamerun może wrócić i ponownie zostać mistrzem. Zgodnie z teorią prawdopodobieństwa, pewnego dnia musi nadejść czas, kiedy Izrael nie prześpi się po tej stronie, ale po prostu dokończy to, co zaczyna w każdym pojedynku. Ale na razie wróć. Spadające zapasy należy przywrócić do poprzednich wskaźników.

To jedyny sposób na zemstę.

Rating