Niedawno UFC oficjalnie potwierdziło, że mistrz wagi ciężkiej Kamerunu Francis Ngannou (17-3) nie jest już związany kontraktem z organizacją, a jego pas został zwolniony.
Strony długo próbowały uzgodnić warunki współpracy, ale nic z nich nie wyszło. Według plotek Ngannou poważnie myśli o karierze nie w MMA, ale w boksie – tam opłaty są znacznie solidniejsze.
Jedną z opcji dla byłego mistrza UFC jest walka z posiadaczem pasa WBC, Brytyjczykiem wagi ciężkiej Tysonem Furym (33-0-1, 24 KO).
Obecny felietonista boksu i były mistrz wagi cruiser Brytyjczyk Tony Bellew uważa, że Ngannou popełnił poważny błąd: „Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie, według jakich zasad walczą. Ale wierzę, że tak naprawdę mówimy o walce z Furym. Niech walczą nawet w budce telefonicznej lub na dachu wieżowca. Ale jestem pewien, że ich walka się odbędzie. Wiem tylko, że nie chodzi tu o pojedynek według zasad MMA, bo w takiej konfrontacji Ngannou zabiłby Fury’ego.
Bellew jest pewien, że Ngannou nie powinien zajmować się boksem: „To trochę wstyd. Nie przetrwa w ringu przeciwko żadnemu bliskiemu szczytowi. Tak, zgodnie z przepisami MMA jest najlepszy na świecie w swojej wadze. To jest powód, dla którego musi zostać tam, gdzie jest naprawdę dobry”.
Topowy zawodnik wagi średniej UFC, Sean Strickland, miał taką samą reakcję na tę wiadomość: „Opuszczenie UFC przez Ngannou to cholerna szkoda”.