Pomimo tego, że Tony Fergson opuścił oktagon o własnych siłach po przegranej przez nokaut w pojedynku z Michaelem Chandlerem, wszystko od drugiej rundy do momentu, w którym w końcu opamiętał się w karetce, zostało wymazane z jego pamięci.
„W ostatnią sobotę przegapiłem mocne uderzenie w głowę, które zniechęciło mnie na długi czas” – napisał Ferguson w mediach społecznościowych. „To było straszne uczucie, bo nic nie pamiętam od początku drugiej tury aż do chwili, gdy przyjechałem do siebie karetką i codziennie dziękuję Panu za przywrócenie mnie do tej rzeczywistości”
„Żarty na bok, nie chciałem was wszystkich przestraszyć – powinienem był trzymać ręce w górze i brodę opuszczoną. Porażka to moja wina i zasługuję na uznanie Chandlera za to genialne zakończenie. Mam dużo pracy, zanim wrócę. Każda bitwa ma swój czas. Daleko mi do ideału, ale nadal będę dążyć do tego nieosiągalnego celu na sali treningowej.”
„Zawsze można się czegoś nauczyć – to bardzo ważne. Mogę się ruszać, moje kości są nienaruszone, a poza lekkim bólem głowy o poranku czuję się dobrze i cieszę się, że wracam do swoich codziennych zajęć. Każdego dnia dokonuję niezbędnych zmian i będę kontynuować w tym samym duchu. Dzięki wam wszystkim – jesteście najlepszą drużyną, o jakiej taki facet jak ja mógł marzyć. Teraz po raz pierwszy powtórnie obejrzę moją walkę. Jestem w pełni skoncentrowany – gotowy do wyciągania wniosków i uczenia się.”
Przypomnijmy, że walka wagi lekkiej pomiędzy Michaelem Chandlerem i Tonym Fergusonem, która stała się trzecim najważniejszym wydarzeniem turnieju UFC 274, zakończyła się w 17. sekundzie drugiej rundy po tym, jak były mistrz Bellatora celnie wykopał przeciwnika w szczękę i wysłał go do głębokiego nokautu.
.
