Promotor Dmitrij Salita (Salita Boks) na wczorajszej konferencji prasowej zaczął chwalić swojego zawodnika – amerykańskiego zawodnika wagi ciężkiej Jermaina Franklina (21-1, 14 KO).
1 kwietnia stoczy drugą z rzędu walkę w Londynie (Anglia) – zmierzy się z tamtejszym byłym mistrzem świata Anthonym Joshuą (24-3, 22 KO). W listopadzie ubiegłego roku wspominano go w konfrontacji z byłym kandydatem z Wielkiej Brytanii Dillianem Whyte (29-3, 19 KO) – przegrał decyzją większości sędziów w walce, w której mógł być bezpieczny przyznał zwycięstwo.
Przez
słowa Salita, „Jermain zrobił w walce z White’em to, czego Joshua nie zrobił wcześniej – udowodnił, że potrafi boksować tysiące mil od domu i wygrywać przed przeciwną mu publicznością. Przypomnę, że 1 czerwca w Nowym Jorku Joshua tego nie zrobił – przegrał przez nokaut z Andym Ruizem.
Salita dodał, że „w tej walce widzowie zobaczą dwie różne trajektorie. Co miałem na myśli? Fakt, że trajektoria Joshuy porusza się od góry do dołu, a trajektoria Jermaina od dołu do góry. Bez urazy, lubię Joshuę. Uważam go za fantastycznego wojownika. Ale jeśli chodzi o mnie, nie ma już tego, co miał – nie ma dawnego głodu.
Co ciekawe, sam Jozue tego nie ukrywa. Wczoraj przyznał, że w boksie jest zmotywowany – wszystko jest prozaiczne.
Ciekawy moment nastąpił zaraz po konferencji prasowej. Salita podeszła do Joshuy i wyznała byłemu mistrzowi: „Chcę tylko, żebyś wiedział. Bez urazy. Czuję się nawet źle z powodu wszystkiego, co powiedziałem. Ale zrobiłem to tylko po to, by pomóc w promocji walki. Wiesz… Nie mam nic przeciwko tobie, człowieku. W końcu jesteś naprawdę fajnym i pozytywnym człowiekiem. Ale bądź przygotowany na to, że z mojej strony będzie trochę więcej bzdur. Nadal jesteśmy po przeciwnych stronach barykad…”
Joshua przyjął przeprosiny – zaczęli nawet rozmawiać o branży bokserskiej, biznesie i finansach. Wczoraj były mistrz nazwał swoją najlepszą walkę w karierze. Okazuje się, że nie jest to zwycięstwo nad Kliczką.