Haney: „Każdy, kto nazywał mnie „mistrzem poczty”, odpieprz się!”

Wczoraj w Melbourne (Australia), Amerykanin wagi lekkiej Devin Haney (28-0, 15 KO) odebrał wszystkie tytuły od miejscowego zawodnika George’a Kambososa Jr. (20-1, 10 KO) i został niekwestionowanym mistrzem dywizji.


Szkoda, że ​​nie (c) Lomachenko — relacja z walki Kambosos vs Haney


Przegrany natychmiast ogłosił zamiar skorzystania z przewidzianej w kontrakcie klauzuli zemsty.
Zwycięzca na pewnoże wynik drugiej walki będzie dokładnie taki sam: „Coś do zmiany na zemstę? Nie, nie ma szans. Myślę, że maksymalnie podejmie jeszcze większy wysiłek, podejmie większe ryzyko. Ale żeby wygrać… Zdecydowanie nie! Myślę, że teraz włożą jeszcze więcej wysiłku w rozwój taktyczny. Ale bez względu na to, co zaoferuje mi w drugiej walce, będę na to gotowy. Dużo mówi. Ale na ringu nigdy nie zadał mi ani jednego celnego ciosu z akcentem.

Haney zwrócił się również do wszystkich hejterów, którzy nazywali go „mistrzem poczty” – Amerykanin zdobył tytuł WBC bez walki: „Nie mogę wyrazić słowami wszystkiego, co teraz czuję. Ale chcę zaapelować do wszystkich, którzy we mnie zwątpili. Wszystkim, którzy powiedzieli, że nie mogę. Wszystkim, którzy nazywali mnie „mistrzem poczty”. Stary, jestem teraz dzikiem dywizji. Jestem absolutnym mistrzem świata. Nie ma już wątpliwości i nie może być. Co jeszcze mogę powiedzieć wszystkim moim hejterom? Idź do diabła! Jestem dzikiem w tej wadze!”

Promotor Bob Arum powiedział już, że chce stoczyć walkę o cały tytuł między Haney a Lomachenko, ale jest jeden problem. Co ciekawe, po klęsce Devina, Kambosos „zagroził reporterowi” podczas konferencji prasowej.

Aby nie przegapić najciekawszych nowości ze świata boksu i MMA, zapisz się na
Facebook oraz
wiadomości Google.

Share
WMMAA

This website uses cookies.