Dignity Health Sports Park, Carson, Kalifornia, USA. Amerykański kandydat pierwszego w wadze średniej (do 69,9 kg) Charlesa Conwella (18-0, 13 KO) przerwał wytrawnemu weteranowi z Dominikany Juanowi Carlosowi Abreu (25-7-1, 23 KO), który sensacyjnie przedwcześnie skrócił Kazachstana Tursynbay w zeszłym roku Kulakhmet.
Zabawny początek walki. Abreu został wypuszczony na ring bez czapki…
Underdog świetnie rozpoczął walkę. Poruszał się dobrze, boksował w skupieniu. Dużo dźgał, był gotowy do kontrataku agresora, polegał na przewadze w antropometrii – Conwellowi bardzo trudno było zbliżyć się do przeciwnika.
Wow! Faworyt ma nieprzyjemne rozcięcie przy lewym oku. Conwell nie ma czasu na budowanie. Solidnie zwiększył gęstość i tempo walki, narzucił konfrontację siłową z bliskiej odległości, zszokował Abreu lewym hakiem. Amerykanin słynie z ciosów na korpus, ma ciekawe ciosy z góry (Golovkin czasem rzuca coś podobnego), szybko podejmuje decyzje.
Naprawdę fajna aleja. Wspaniała praca na podłogach, dobrze ścina rogi ringu, ciosy lecą z góry, potem z dołu. Potencjalnie jeden z najsilniejszych obecnie infighterów na świecie. Abreu próbował wszystkiego (różne odległości, pierwszy numer i od przeciwnika), ale do 4. rundy był zmuszony przetrwać w ringu – poszły klincze, próby gry na czas.
Dominikanin jest zmuszony skorzystać z innej opcji. Po prostu próbuje przerobić przeciwnika. Są sukcesy (kolejne cięcie Conwella), ale w 6 rundzie lewy kontrhak ziewnął i z trudem utrzymywał się na nogach. Abreu wyglądał dobrze w 7. rundzie, ale źle trafił lewym sierpowym w tułów i musiał klinczować. Conwell nie trafił w sedno.
Niemal to samo wydarzyło się w ósmej trzyminutowej tercji. Abreu bardzo mocno pokuśtykał do swojego rogu, ale dzięki moralności i silnej woli dotarł do gongu. Bardzo fajny portier. Tylko Jaron Ennis zdołał znokautować dominikanina…
Punktacja sędziów: 95-95, 98-92 i 96-94. Wow! Co za bzdury…
Conwell MD 10.
Źródło: https://vringe.com/news/160563-konuell-perebil-abreu-v-shikarnom-makhache.htm?rand=141343